dzis od samego rana sprzedalem tylko jedna aktywacje i kilka nieistotnych pierdol. a jest to o tyle istotne bo szef ograniczajac swoje koszty postanowil ze wszyscy przechodzimy na prowizje i teraz ile sprzedam tyle zarobie. a ze bryndza straszna na rynku to sprzedaje sie niewiele. wlasnie dlatego rezygnuje z tej pieprzonej roboty! wiem ze to szalenstwo w czasach dzisiejszego kapitalizmu - czyt. bezrobocia!!- ale "nie bedzie niemiec plul nam w twarz"!! nie bede zasuwac po 10 godzin dziennie za marny grosz, ktorego i tak na marginesie nie widzialem od prawie 2 miesiecy!! a rachunki np.za telefon trzeba przeciez placic!
nie dosc ze przez ta robote nie zaliczylem juz jednego egzaminu to jeszcze siedze tutaj calymi dniami. no ale za to moge sie co nieco "wybebeszyc" publicznie!;)
moja kobieta mieszka prawie 350 km ode mnie i troche brakuje mi blizszego kontaktu. spotykamy sie co jakis czas, wtedy kiedy ktores z nas dostanie wolny weekend. wczesniej nie wierzylem w uczucie i znajomosc na odleglosc..zobaczymy moze zmienie zdanie?
pisze "moze" bo nie wiem jeszcze jak traktowac ta znajomosc..chyba jeszcze nie zakochalem sie w tej dziewczynie. jest wspaniala, wiem ze bedac z nia bylbym szczesliwy, jestem z nia bo traktuje to jako prezent "z gory", lubie z nia przebywac, rozmawiac, ale po prostu nie zakochalem sie w niej jeszcze. czy mam na to czekac? teraz z czystym sumieniem nie moge powiedziec jej ze ja kocham. jest mi o tyle trudniej bo wiem ze ona czuje za nas oboje! nie rozumiem tego ale tak mi sie wydaje.
mi trudno obdarzyc kogos uczuciem bo juz raz zostalem oszukany. wtedy to ja kochalem za obojga, nie widzac zupelnie ze jej to po prostu zwisalo. bylem do tego stopnia zdesperowany ze potrafilem "nie zauwazac" ewidentej zdrady, majac na to dowody i sygnaly od ludzi.
teraz to co innego. nie chcialbym tego zepsuc. mam nadzieje ze nie bede musial udawac ze kocham kiedy nie bede tego czul na prawde.
starczy tych zwierzen. to i tak marna psychoterapia...